środa, 22 kwietnia 2015

Dzień 7 - Centro


Pogoda z dnia na dzień pogarsza się, dzisiaj cały dzień mniej lub bardziej padało, tak więc wybraliśmy się na wycieczkę do Centro, biznesowej dzielnicy Rio de Janeiro (pomimo tego, że zachmurzenie całkowite, można zwiedzać i robić zdjęcia w przeciwieństwie do wysokich szczytów gdzie widoczność jest konieczna, czy plaży gdzie słońce jest bardzo przydatne), jak też historycznej z wieloma zabytkami i kościołami na każdym rogu, były też muzea, ale my ich nie zwiedzaliśmy.
Deszczowo i ponuro, ale ciepło, tak więc wybraliśmy się metrem na stację Carioca, stąd wyruszyliśmy spacerkiem, zwiedzając kościół Santo Antonio







położony na małym wzgórzu, stąd można było dojechać do niego windą, w której był przykościelny strażnik windy, coś takiego pierwszy raz w życiu widzieliśmy, każdorazowo przeliczał ilość pasażerów i sam wybierał piętro, duże i odpowiedzialne zadanie :D
Odkąd przyjechaliśmy do Rio, na każdym kroku musimy uważać na drogę nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale również dlatego, żeby nie potknąć się o bezdomnego. Dzielnica Centro zaskoczyła nas niesamowicie, jak dotąd najmniej spotkanych bezdomnych śpiących na ulicach. Zdecydowanie tutaj przekonaliśmy się na 100%, że Brazylijczycy lubią tańczyć, śpiewać (raczej nazywamy to podśpiewywaniem pod nosem, robią to nawet kelnerzy) i słuchać muzyki.
Spacerowaliśmy po uroczych, starych uliczkach, jak na Rio bardzo zadbanych,










oczywiście nie zabrakło tutaj ulicznych handlarzy, jak na deszczowy dzień, na każdym rogu można było kupić parasol, przez 5 godzin spacerku widzieliśmy kilkuset panów sprzedających różnego rodzaju parasole, małe duże, turystyczne, dla dzieci, dla panów, dla pań, do koloru do wyboru.
Na każdym rogu kościół, a w wielu odprawiane nabożeństwa, głównie wielbiące osobę Matki Bożej, z sypaniem kwiatów wewnątrz kościoła, wcale nie przejmowali się tym, że trzeba będzie sprzątać, piękne śpiewy i dobry klimat, a na zewnątrz istny targ handlowy, z przekrzykiwaniem jakby na konkursie kto głośniej zapowie swoje produkty.
 





Wieczorową porą poszliśmy na kolację do knajpki, w której 100 gram obiadu można było kupić za 2,5 reala, tak więc zjedliśmy obiad za jedyne 20 reali, w którym było mięso różnego rodzaju, czarna fasola, owoce, warzywa, same pyszności na trzech talerzach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz