sobota, 18 kwietnia 2015

Dzień 2 - jesteśmy w Rio

Do hotelu dotarliśmy ok. godz. 8:15. Po pół godziny, był już dla nas dostępny pokój. Umożliwiono nam pozostawienie bagaży w hotelowej przechowalni i szybko poszliśmy wymienić euro na reale brazylijskie. Od naszego hotelu w odległości 250 m były dosłownie 3 kantory. W każdym z nich różne kursy. Kantory były czynne od godz. 9:00, a więc w międzyczasie poszliśmy zobaczyć jedną z polecanych i słynnych plaż na całym świecie Copacabana. Po godz. 9 wymieniliśmy walutę i wróciliśmy do hotelu, by uregulować płatność. To wielki ukłon ze strony hotelu, że mogliśmy rozpocząć dobę hotelową od godz. 9:00 rano, standardowo rozpoczyna się o 14. Po chwili odpoczynku poszliśmy zobaczyć okolicę i coś zjeść, bo zgłodnieliśmy od ostatniego posiłku, który jedliśmy jeszcze na pokładzie samolotu. W związku, że nie zdążyliśmy się zapoznać jeszcze z językiem portugalskim i daniami kuchni brazylijskiej wybraliśmy bezpiecznie lassagne i caipirinię. Odwiedziliśmy kilka sklepów zrobiliśmy zakupy spożywcze na następny czas. Po całym locie byliśmy już dosyć zmęczeni, a tutaj była dopiero godz. 10:30, a bezpośrednio po naszym obiedzie udaliśmy się bezpośrednio na Copacabanę. Korzystając, że jest bardzo słonecznie poleżeliśmy ok. 1,5 godziny i zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Było bardzo ciepło, bo 28 stopni C i bardzo duszno, ale na plaży oceaniczna bryza bardzo fajnie nas schładzała. Aha i jeszcze jedno na plaży można kupić dosłownie wszystko od alkoholu po kapelusz, ręcznik, chustę, loda itd., usługa jest dostarczana bezpośrednio do klienta bez żadnych pośredników :)






Po 16 wybraliśmy się pospacerować przeszliśmy ok. 4 km.


Doszliśmy do jednego krańca Copacabany zobaczyliśmy przy ogromnej skale wielu rybaków, jeden z nich uśmiechnął się do nas i chciał porozmawiać. Przedstawił się jak Joseph. Znał angielski, ponieważ ma kuzyna we Włoszech. Każdego popołudnia łowi ryby popijając piwo. Mieszka bardzo blisko, jest cały czas pod telefonem, jeśli żona zadzwoni po 5 minutach jest w mieszkaniu. Bardzo się ucieszył, że z nim porozmawialiśmy, poćwiczył swój angielski. Był bardzo miły pokazał nam swoje ryby, które złowił w ciągu godziny Powiedział nam, że najlepiej łowi się po godz. 19, posiedzi tam do godz. 21 i wróci do domu. Łowienie ryb to jego hobby, pewnie też zarabianie na życie. 



Wracając do hotelu deptakiem nad plażą zjedliśmy kukurydzę (3 BRL - około 3,60 PLN) oraz napiliśmy się soku z kokosa (5 BRL - około 6 PLN).







1 komentarz: