Niedzielę mieliśmy spędzić na odpoczywaniu, a więc poranna
msza św. i plażowanie. Na mszę św. udaliśmy się metrem
do parafii polskiej prowadzonej przez Chrystusowców przy Rua Marquês de Abrantes 215, msza św. po polsku odprawiana jest tylko w niedzielę o godzinie 10:10. Obecnie przebywa tam ks. Jan Flig, przemiły i dowcipny, podczas słowa dla wiernych, które przemawiał chodząc po kościele
wciąż pytał swoich parafian, czy dobrze znają polski i pouczał ich, że warto znać bardzo dobrze ten język, tylko my byliśmy turystami, reszta osób mieszkała od kilku lub kilkudziesięciu lat w Brazylii, najstarsza osoba mówiąca po polsku nie urodziła się w Polsce, ale miała matkę Polkę i męża Polaka (z Gdyni). Zostaliśmy naprawdę miło przyjęci, a po mszy św. zaproszeni na kawę, podczas której mogliśmy porozmawiać o codziennym życiu w Brazylii, i o wielu interesujących sprawach.
do parafii polskiej prowadzonej przez Chrystusowców przy Rua Marquês de Abrantes 215, msza św. po polsku odprawiana jest tylko w niedzielę o godzinie 10:10. Obecnie przebywa tam ks. Jan Flig, przemiły i dowcipny, podczas słowa dla wiernych, które przemawiał chodząc po kościele
wciąż pytał swoich parafian, czy dobrze znają polski i pouczał ich, że warto znać bardzo dobrze ten język, tylko my byliśmy turystami, reszta osób mieszkała od kilku lub kilkudziesięciu lat w Brazylii, najstarsza osoba mówiąca po polsku nie urodziła się w Polsce, ale miała matkę Polkę i męża Polaka (z Gdyni). Zostaliśmy naprawdę miło przyjęci, a po mszy św. zaproszeni na kawę, podczas której mogliśmy porozmawiać o codziennym życiu w Brazylii, i o wielu interesujących sprawach.
Po godzinnej kawie udaliśmy się w poszukiwaniu wolnych
rowerów, co okazało się nie lada wyzwaniem, stacji rowerowych jest kilkaset,
pomimo tego można przejść 5 km nie znajdując na kilkunastu stacjach ani jednego
roweru. Tak więc po wypożyczeniu jednego roweru, we dwójkę na jednym rowerze
przeszukaliśmy kilka stacji, po pół godzinie udało się, dzięki temu mogliśmy
udać się w stronę ogrodu Botaniczego Jardim Botânico, pewnie zastanawiacie się, czemu nie na
plażę, jak na początku pisaliśmy, a no dlatego, że dzień okazał się pochmurny,
a więc plażowanie odpadło, ale na zwiedzanie ogrodu idealna pogoda, po pół
godzinie jechania przez Copacabanę, Ipanemę,
jezioro Lagoa Rodrigo de Freitas
Na górze w chmurach figura Jezusa
dotarliśmy do bajecznego ogrodu, którego opis lepiej oddadzą zdjęcia:
Wieczorową porą wróciliśmy do hotelu, również na rowerach, po godzinie ich szukania, ale było warto, gdyż wieczorne widoki tętniącej życiem plaży, pełnej uśmiechniętych ludzi, dobrze się bawiących pamięta się dłużej.
W rezultacie dzisiejszego dnia przeszliśmy 15 km piechotą i 15 km rowerem
jezioro Lagoa Rodrigo de Freitas
Na górze w chmurach figura Jezusa
dotarliśmy do bajecznego ogrodu, którego opis lepiej oddadzą zdjęcia:
Wieczorową porą wróciliśmy do hotelu, również na rowerach, po godzinie ich szukania, ale było warto, gdyż wieczorne widoki tętniącej życiem plaży, pełnej uśmiechniętych ludzi, dobrze się bawiących pamięta się dłużej.
W rezultacie dzisiejszego dnia przeszliśmy 15 km piechotą i 15 km rowerem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz